Ciepła, bezdeszczowa i bez spieku słonecznego sobota… Krótkie wyrwanie się zaraz po pracy. Spacer dobrze nam zrobi, a wśród pięknych klamotów na pewno spotęguje to wrażenie 🙂

Mam nadzieję, że nie wzięłam gotówki… Znając siebie i tak wrócę z zakupami!

Spacerujemy po rynku w Poznaniu. Wokół masa ludzi i co najważniejsze –  targ staroci, antyków. Sporo fajnych straganów a na nich masa pięknych klamotów. A ceny? Oł noł… Z kosmosu (całe szczęście… już wiem, że nic nie kupię, ufff…). Parę rzeczy przyciągnęło moją uwagę, a jakże 🙂 A ile wspomnień – to w ich oglądaniu chyba lubię najbardziej, nacieszyć oczy i odświeżyć wspomnienia z dzieciństwa.

Targ staroci w Poznaniu – fotorelacja

Część rzeczy oryginalnych, część z Chin, ale i tak miło popatrzeć.

Tutaj już widzę masowość, nie oryginalność, ale również każdy coś ciekawego dla siebie odnajdzie.

 

Ciekawa ściana z luster, nawet chętnie coś takiego wykonałabym w swoim domu. W sumie kwestia odnalezienia pięknych kształtów i … kasy.

Praca w pracy, doceniam!

Piękne kolory i kształty szklanych wazonów, pater zawsze przyciągają mój wzrok i kombinuję czy sprawić sobie kolejny kurzołapacz!t

Sporo drobiazgów, które odmienią każdy domowy kącik. Ja mam słabość do koników…

Stare, blaszane samochodziki, motocykl, zawsze chciałam mieć je na swojej półce dopóki Chińczycy nie zrobili ich podróbek.

Serwety, obrusy szydełkowe no muszą być! Moja babcia pewnie miałaby do ich wykonania uwagi, ale nikt już tego nie widzi, nie wie. Babciu, i tak jest ładny.

Uwielbiam lampy z okresu empiru, pasują do niemalże każdego wnętrza, w wielu stylizacjach będą duszą i przepiękną dekoracją numer jeden.

Ogrodowo… jak oni to przywieźli…i jak zabiorą…?

Kocham metalowe naczynia, również wracam od razu myślami do babci, na wieś, do mleka prosto od krowy, do masła z solą…

Stare syfony, sentyment ogromny, widzę od razu i smakuję wodę gazowaną, lemoniadę, bitą śmietanę ach… Jak już widziałam, że tata kupił naboje do syfonu wiedziałam, że będzie weekendowa rozpusta!

Sztućce – uwielbiam patrzeć na nie… Jeśli są do tego fajnie ułożone, fota nieunikniona 😉

Moje serce skradł kredens – rozmiarów zabawek dla dzieci… Byłam bliska szaleństwa, ale za 200 zł to ja kupię oryginalnej wielkości pobabciny mebel, a nie lalkowy kredensik. I nici z zakupów… buuuu…

A tu już stali bywalcy każdego jarmarku – drewniane sztućce na każdą okazję 🙂

Jak to na jarmarku, bywa kolorowo…

Śmietana z chabrem… boski zestaw…

Bańki – powrót do dzieciństwa

Mam wrażenie, że bańki mydlane wciągają jak ogień, woda, morze… Nie można napatrzeć się na ich kolory, jest tyle odcieni, cudownych fluorescencyjnych, tęczowych, intensywnych, niespotykanych nigdzie zestawień kolorystycznych, że nie da się przejść obok nich obojętnie. A chęć niszczycielska małych rączek niespożyta!  Kto sięgnie więcej?

Ostatnie okrążenie i są! Bańki z nosa… tfu! Z mydła… 😉

Nawet budynki zostały nimi przystrojone!

A na koniec… 😉

Na zakończenie spaceru musiał być deser… Napis “Smażone lody” przyciągnął nasz wzrok, może warto spróbować? Wygląda świetnie, podane fajnie, smak … lody waniliowe, z sosem malinowym mniam, troszkę olej na płatkach kukurydzianych zbyt mocno się przebija, ale lodowa smażonka  zaliczona 🙂

 

 

Zaglądajcie na rynek, póki ciepło, póki lato, póki długo jest jasno, czas szybko mija, ani się obejrzymy a zapuka do drzwi jesień.

P.S. Jakość zdjęć nie powala? To tylko telefon, najlepszy podręczny przyjaciel-aparat.

P.S.2. Pozdrawiam ciepło Anię, która mi towarzyszyła na spacerze i wytrzymywała przystanki na fotowanie 🙂